czwartek, 30 października 2008

Nauka języka polskiego za granicą


W Anglii szkoły języka polskiego wyrastają jak grzyby po deszczu. Uczęszczają do nich głównie Anglicy, którzy mają częsty kontakt z Polakami. Mimo to, nie są to ich pracodawcy czy przełożeni, którzy postanowili poprawić swoje zdolności komunikacyjne z polskimi imigrantami, lecz głównie ci, którzy mają polskich partnerów.


Ogromna liczba polskich emigrantów sprawiła, że na Wyspach Brytyjskich zaszło wiele gospodarczych i kulturowych zmian. Tam, gdzie pojawili się Polacy, pojawiły się polskie sklepiki, a w hipermarketach - półki z polskimi produktami. Są już polskie radiostacje, organizacje, gazety i puby z polskim piwem.


Większość Brytyjczyków niechętnie uczy się języków obcych, gdyż uważa to za trudną i niekoniecznie potrzebną umiejętność. Są nieco zdziwieni, kiedy przebywając na wakacjach w Hiszpanii, nie są rozumiani, ale nie robią też sobie z tego tytułu wyrzutów.


Tym bardziej zaskakujące jest zainteresowanie Anglików nauką języka polskiego. Szkół, które wprowadziły do swojej oferty ten język, jest coraz więcej. Kursy organizowane są od kilku lat, ale dopiero teraz zaczęły cieszyć się ogromną popularnością. Takie szkoły istnieją w Londynie, Szkocji i Walii. Kursy zostały też zorganizowane w Irlandii, w Dublinie.


Motywy uczęszczania na lekcje polskiego są bardzo różne. Zdarzają się osoby polskiego pochodzenia - z tak zwanej "starej" emigracji. Wiele z nich urodziło się na Wyspach i słabo (lub wcale) zna język swoich przodków. Inni postanowili opanować choćby podstawy polskiego, ponieważ środowisko, w którym żyją, zdominowali Polacy.


Język polski jest dla Anglików bardzo trudny. Twierdzą oni, że nawet trudniejszy niż niemiecki i potrzebna jest ogromna motywacja, by nauczyć się dziwnych - ich zdaniem - słowiańskich dźwięków i znaków. A cóż jest na świecie najlepszą motywacją do działania? Oczywiście - miłość...


Wielu studentów, którzy zapisali się na lekcje polskiego, organizowane przez Uniwersytet w Cardiff, przyznaje, że zrobiło to, bo ma polskich partnerów. Poznawanie języka przychodzi im tym łatwiej, że wracając do domu, mają darmowe konwersacje z native speakerem. Inni są nieco zazdrośni, bo bez tej praktyki nie mogą nauczyć się języka aż tak szybko jak ich zakochani w Polkach koledzy.


Dla Anglików dużym problemem jest powiedzenie nawet zwykłego "cześć" po polsku. A to dopiero początek. Studenci nie zrażają się, lecz cieszą z każdego opanowanego zwrotu. Kiedy tylko spotkają na swojej drodze jakiegoś Polaka, od razu próbują pochwalić się swoimi umiejętnościami. Czasem jest to bardzo zabawne, ale zawsze niezwykle sympatyczne, kiedy ktoś pyta łamaną polszczyzną "Jak się masz?".


Polskiego uczą się także policjanci, strażacy oraz osoby pracujące w środowisku, w którym szybka komunikacja może być sprawą życia i śmierci. Niezwykłe jest to, że przebywający w swoim kraju Anglicy, chcą się uczyć języka imigrantów. Na Wyspach język polski przeżywa swój "złoty czas". Jak długo utrzyma się tak wysokie zainteresowanie - tego nie wiadomo.


Uczestnicy kursów twierdzą, że nauka języka polskiego to duże wyzwanie, ale przekonują, że brzmi on pięknie, więc warto. Jak wiele jest w tym miłości do języka, a języka w miłości - tego nie da się zbadać. Jak pisze BBC - Zapomnij o francuskim. Nowym językiem miłości może być język polski.


G.



na podstawie artykułu Katarzyny Swiba

4 komentarze:

Unknown pisze...

Zgadzam się z autorem tego tekstu. W książce Marcin Kozera została przedstawiona podobna sytuacja: Polak, który się urodził na Wyspach Brytyjskich uczy się Polskiego ponieważ pragnie wrócić do Polski z Ojcem. Wielu Polaków wyjeżdża do Wielkiej Brytanii tylko po to by zarobić pieniądze. Ich dzieci poznają się z Brytyjczykami i Brytyjczycy uczą się Polskiego tylko by można się było komunikować z kolegami.

Anonimowy pisze...

moim zdaniem tekst przekonuje że cała Anglia "szprycha" po polsku. uważam ze wielką prawdą jest uczenie się języka z miłości i własnego zaparci. ten tekst przypomina mi jedną książkę o chłopcu (Marcinie Kozerze) który pochodzi z polski lecz mieszka na wyspach brytyjskich tam ucząc się swojego rodowitego języka, próbuje odkryć kim tak naprawdę jest.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z autorem ponieważ w książce Marcin Kozera chłopak z ojcem chcieli poechać do polski ale Marcim nie znał polskiego, więc musiałsię go nauczyć.

Anonimowy pisze...

zawsze też są zajęcia tak jak Toastmasters gdzie polacy mogą utrzymywać kontakt z własnym językiem. Po paru latach traci się słownictwo. Warto dbać o to!